środa, 7 sierpnia 2013

Masa krytyczna

Matka jest hejterem. Aby jednak nie odsądzać jej od czci i wiary, przyznać należy iż hejterem została stosunkowo niedawno. Hejterostwo Matki przyjmuje postać zawooalowaną, i rzadko kiedy dzieli się nim z otoczeniem. Poniekąd wynika to ze skrytego charakteru Matki, a po części z przekonania, że hejtowanie to jej problem, a nie innych. Mąż Matki, zwany Ojcem, pewnie by się z tym stwierdzeniem nie zgodził, ale Matka traktuje męża jak swoje alter ego, uważa więc, że z nim podzielić może się wszystkim.
Matka nie hejtuje każdego jak popadnie. Hejterostwo Matki skierowało się na pewną grupę, która sama się o hejtowanie wręcz prosi.
Zaczęło się to hejtowanie jakieś 2-3 lata temu. Niewiadomo czy zostało ono zdeterminowane przez szybko rozwijającą się bezczelność, a zarazem zidiocenie owej grupy, czy może jednak Matka stała się bardziej wyczulona na zagrażające jej (oraz jej rodzinie) niebezpieczeństwo.
Grupa owa nie jest szajką terorrystyczną (co można wynieść ze wstępnego opisu), lecz całkiem przeciętną grupą obywateli naszego urokliwego kraju pałającą szczególnym uczuciem dla tzw jednośladów z napędem nożnym.
Matka generalnie do pedałowaczy żywiła uczucia obojętne, jednak kiedy zaczęła zauważać w grupie owej zachowania destrukcyjne i autodestrukcyjne, zaczęła się osób pedałujących bać, a w końcu hejtować.
Zachowania destrukcyjne i autodestrukcyjne Matka obserwowała nader często w trakcie jazdy Błękitną Laguną, tudzież podczas spacerów z Serduszkiem. Przejawiają się te zachowania w sposób różnoraki. Matka nawet stworzyła na własny użytek listę TOP 10 dziwnych wybryków pedałowaczy. Przytaczać jej tutaj nie będziemy, jednak dla dokładniejszego przedstawienia specyfiki owej grupy, opisane zostaną niektóre z nich.
Pierwszeństwo ma sytuacja związana z NEA, a jakże. Matka pewnego pięknego wieczoru wyszła na balkon, aby zapalić. Czekała na wracającego z pracy męża, więc wytężając wzrok wpatrywała się w okoliczne uliczki z nadzieją, że ujrzy swego wybranka. Niestety zamiast wyczekiwanego oblubieńca, jej oczom ukazał się pedałowacz. Osobnik ów posuwał się doprzodu tzw wężykiem, przez co Matka zaczęła przypuszczać iż jest on pod wpływem napojów wyskokowych. Kiedy jednak pedałowacz wjechał w plamę świtła rzucaną przez latarnię okazało się, że wężyk jest spowodowany prowadzeniem roweru jedną ręką, gdyż druga zajęta była trzymaniem telefonu komórkowego (jaki model Matka nie dostrzegła, gdyby miało to dla kogoś jakieś znaczenie). Nie wiadomo dlaczego wypadki potoczyły się, tak jak się potoczyły. Być może ręka zajęta trzymaniem kierownicy zazdrościła tej drugiej? A może chciała na siebie zwrócić uwagę? Tak czy owak, ręka trzymająca kierownicę wykonała nagły skręt, co spowodowało zatrzymanie się przedniego koła na ścianie budynku, to z kolei wywołało reakcję łańcuchową: podniesienie ciała w górę – uderzenie głową w ścianę budynku – upadek – rzucenie "kurwą". Jednak naukę z tego jegomość wyciągnął (ale być może działał tutaj zwykły wstyd), gdyż po pozbieraniu siebie i środka transportu z ziemi, pojechał dalej już nie rozmawiając przez komórkę.
Jedną z podgrup pedałowaczy są śmigacze. Charakteryzują się oni wiarą we własną nieśmiertelność. Matka spotyka ich najczęściej wracając z pracy. Każdy minimalnie obeznany z przepisami drogowymi wie, że rower należy po pasach PRZEPROWADZAĆ (o ile oczywiście nie ma wytyczonej ścieżki rowerowej), jednak ta podgrupa ze względu na wspomnianą wcześniej wiarę, nie musi tego robić. Ostatecznie co może się stać śmigaczowi, który wpadając z impetem na jezdnię ląduje na masce samochodu? No nic oczywiście, przecież śmigacze są nieśmiertelni. Poza tym, śmigacz jest szybszy od samochodu! Prawie jak Super-pedałowacz.
Śmigacze często przejawiają również symptomy uwielbienia dla zieleni. Objawia się to widzeniem wszędzie koloru zielonego. W każdym razie takie Matka odnośni wrażenie, gdyż często zauważa, że śmigacze przejeżdżają przez ulicę, gdy pali się dla nich czerona żaróweczka. A może jest to wołanie z zaświatów "podążaj za światełkiem", któremu ulegają? Matka wielokrotnie dziękowała swojemu refleksowi, abeesom i wszelakim patronom, że udało jej się uniknąć kontaktu cielesnego, czy też może raczej blachowego ze śmigaczami.
Wspomnieć należy jeszcze o grupie pedałowaczy, która daje się Matce we znaki podczas spacerów z Serduszkiem. Jest to grupa, która szczególnie skłania Matkę do hejtowania. Bo Matka (jak to matka) nie pogodzi się z faktem, że przez głupotę może ucierpieć jej dziecko.
Matka mieszka w okolicy, która niedawno przeszła dogłębną modernizację. Stworzono rozległą sieć dróg rowerowych, aby rozładować nieco atmosferę na linii kierowcy-pedałowacze-piesi. Okazuje się jednak, że pedałowacze narzekając nadal na brak ścieżek wolą pedałować chodnikami. Grupa, którą nazwiemy roboczo chodnikowcami, odczuwa silny pociąg do jazdy po nierównych płytach chodnikowych, a jednocześnie bierze sobie za punkt honoru obdzwonienie jak największej ilości pieszych. Matka nie chcąc narażać Serduszka na oglądanie awantur, grzecznie schodzi z drogi rzucając jedynie hejtujące spojrzenia.

Brak komentarzy: